1. Ostatnio znów przybyło mi kilka rzeczy i w dodatku nie wszystkie są kosmetykami. Oczywiście nie prezentuję wszystkiego (chyba nie interesują was skarpetki? ; D)
Dwufazowy odżywczy olejek do ciała Skin So Soft z Avonu
Jeszcze nie testowany, czeka w szufladzie na swoją kolej.
Szampon przeciwłupieżowy Head&Shoulders
Lubię go tak bardzo jak Elseve, a może nawet trochę bardziej. Moje włosy układają się po nim w urocze małe sprężynki i nie przetłuszczają się przez długi czas.
Maseczka do twarzy z kwasem salicylowym i zieloną glinką Avon Clearskin
Użyłam jej już kilka razy i muszę przyznać, że mile mnie zaskoczyła. Oczyszcza i odświeża cerę, całkiem ładnie pachnie, trochę jak mydło. To co mi się w niej szczególnie podoba to fakt, że nie ma tak obrzydliwego koloru jak większość maseczek z glinką, ta jest delikatnie zielonkawa.
Odżywka z ceramidami do paznokci łamliwych Barbra Pro
Czy jesteście pojąć moje zdziwienie, gdy w miejscowej drogerii znalazłam produkty Barbry? Ten sklep coraz bardziej mnie zaskakuje ; P. Jestem na razie po jednorazowym użyciu tej odżywki i jeszcze nie mam o niej wyrobionego zdania, ale napiszę coś więcej po kilku użyciach.
Znany i kochany antybakteryjny puder w kompakcie Synergen.Użyłam go już kilka razy i muszę przyznać, że mnie zadowala. Ładnie matuje, nawet gdy jestem posmarowana okropnym kremem z filtrem (mam uczulenie na wiosenne słońce ; /). Rozjaśnia cerę i faktycznie ma działanie antybakteryjne.
Przy kupnie odżywki do paznokci poprosiłam panią ekspedientkę o próbki kremów do twarzy i w ten sposób otrzymałam 3 saszetki kremu matującego Perfecta No Problem!. Leżą sobie w szufladce, jeszcze nie otwarte.
Z kolei przy odbiorze zamówienia z Avonu dostałam próbkę nowej wody toaletowej Perceive. Zapach ma ciekawy, jednak niezbyt nadający się na co dzień.
Teraz z zupełnie innej beczki po długim wgapianiu się w nią na stronie internetowej House'a wreszcie kupiłam sobie tą cudowną bluzeczkę. Założyłam ją ostatnio do szkoły i zebrałam sporo komplementów ; D.
Tak, tak, tak! Moje cudowne trampki z Converse. Nawet nie podejrzewałam, że kupię taki nietypowy kolor, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia; to nic, że nie będą mi pasować do większości ubrań ; P
To taki mały prezent od kolegi z klasy. Z miejsca zakochałam się w tym zeszyciku *w tym momencie Anita piszczy 'kawaii' jak szurnięta Lizzy z Kuroshitsuji*
Kolejny upominek, tym razem od koleżanki. I kolejna bransoletka z ćwiekami ; D.
Tym razem wyrób własny. W oparciu o przepis na prowansalskie tabletki do kąpieli z bloga Mydlanej Królewny stworzyłam własne - cytrynowe. Muszę przyznać, że pachną zabójczo i barwią wodę na brzoskwiniowy kolor. Niestety bardzo łatwo się kruszą =,=
Na razie to tyle. Paa!
Uwielbiam Kuroshitsuji ;) i czekam na recenzję olejku :)
OdpowiedzUsuń