Tak po pierwsze to witam w nowym roku oczywiście XD. Hej, hej!
Niestety po przyjeździe miałam masakrycznie dużo rzeczy na głowie i nie ogarniałam, ale znalazłam wolną chwilę, a więc piszę.
Porobiłam zdjęcie części rzeczy z zakupów, ale tylko tych drobiazgów, reszty chyba nie zechce mi się robić.
Gumki do włosów w kropki. Wolałam czarno - różowe ale już ich nie było DX.
Pralinka Maracuja od Kandulskiego. Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego <3. I w dodatku
jest była śliczna.
Japońskie krakersy ryżowe z chrzanem wasabi. Leżą na półce ledwo rozpoczęte, a raczej nie znajdę osoby, która by je skończyła. Blee.
Krem do rąk by H&M. Cudeńko <3. Pachnie malinami i dobrze nawilża.
Kolejny nabytek z H&M, a więc maseczka. Miałam już truskawkową z tej serii i byłam zadowolona, ale na zimę postawiłam na rozgrzewającą. Jeszcze jej nie użyłam nawet XD.
Skarpetki z Croppa. Jak tylko je zobaczyłam, od razu wiedziałam, że je kupię. Na tym zdjęciu nie widać, ale są jeszcze czarne w śnieżynki, o takie:
Jestem w nich zakochana bardzo, bardzo.
I tak z drobiazgowo - zakupowych rzeczy to tyle.
Następna sprawa - Kaszuby.
Jechaliśmy chyba z 7 godzin i na miejscu byliśmy o 23 praktycznie. Wtedy jakoś nie miałam siły na oglądanie okolicy. Zwłaszcza, że byłam na Aviomarinie, więc tylko jakaś szybka kolacja i do spania. Następnego dnia kiedy się obudziłam, przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, a kiedy wyjrzałam przez okno, poczułam się jak na Syberii. Lasy, śnieg, śnieg, śnieg, lasy. W tym przekonaniu pozostałam też po pierwszym spacerze. I zmarzłam strasznie. Zatem wyjazd w skrócie: zimnooo, dość dobre jedzenie, czysto, fajna atmosfera, świetni ludzie i kilka mniej przyjemnych incydentów, ale o tym się nie będę rozpisywać. Najgorsze było chyba to, że przez praktycznie 2 dni nie było prądu i w końcu zabrakło świeczek DX.
W Sylwestra standardowo płakałam, bo jednak 2010 był ciężkim rokiem straciłam kilka ważnych osób i rzeczy, często miałam doła i było sporo łez. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Musi być!
Mam tu kilka zdjęć fajerwerków i danieli, które były hodowane w obrębie gospodarstwa. Niestety, fajerwerki bardzo dziwnie wyszły w moim aparacie, ale co poradzić.
I tak na zakończenie "kaszubowego tematu" , jedno z moich ulubionych zdjęć - żujący daniel, wygląda jakby się uśmiechał XD.